Autor |
Wiadomość |
Pucek
Władca
Dołączył: 08 Cze 2007
Posty: 810
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Khazad-dum
|
Wysłany: Nie 15:29, 10 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Dobrze bierzemy ten pokój.
Po tych słowach biorę duży łyk piwa i kontynuuję
Jesteśmy tutaj tylko przejazdem jutro wyruszamy dalej
Ostatnio zmieniony przez Pucek dnia Nie 15:30, 10 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Richard
Hero of Rivellon
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 1726
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Neverwinter
|
Wysłany: Nie 15:33, 10 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Oho! Sądząc po was prędzej z Neverwinter niż Luskanu. Zmierzacie na północ do "Miasta Żagli"? Podłe świnie z tych Luskańczyków! Nie chciałem się im podporządkować. Psy zabrały mi koncesję! Karczma bez piwa?!... Ostatnio ich wpływy są coraz silniejsze. Zanika nasza współpraca z Neverwinter. Jest coraz gorzej. Spierzcie w moim imieniu skórę jakiemuś Luskańczykowi!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pucek
Władca
Dołączył: 08 Cze 2007
Posty: 810
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Khazad-dum
|
Wysłany: Nie 15:43, 10 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
To masz jak w banku, a dlaczego ich wpływy są coraz większe ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richard
Hero of Rivellon
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 1726
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Neverwinter
|
Wysłany: Nie 15:47, 10 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Chcą całkowicie przejąć nad nami władze. W tej części regionu jesteśmy jedynym sojusznikiem Neverwinter. Chcą nas odciąć od Nashera. Ludzie coraz bardziej boją się, że Luskan odwiedzi nas zbrojnie, że wytnie nas w pień. Jest to bardzo możliwe jeśli nie zerwiemy kontaktu z Neverwinter.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pucek
Władca
Dołączył: 08 Cze 2007
Posty: 810
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Khazad-dum
|
Wysłany: Nie 17:04, 10 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Myślę że w razie potrzeby Neverwinter pomoże wam.
Odwracam się do reszty i mówię :
chodźcie napijcie się ze mną i opowiedzcie o sobie coś wiecej
|
|
Powrót do góry |
|
|
Athaair
God of Rivellon
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 1616
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Nie 21:00, 10 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Biorę łyk piwa i mówię:
Jak wiecie pochodzę z tej wioski. W młodości ćwiczyłem walkę w okolicy, później wyruszyłem w góry na północy. Wiecie, zawsze interesowała mnie północ, poza tym byłem ciekaw walki z bandami orków i barbarzyńców. W Dolinie Lodowego Wichru wylądowałem najpierw w Eastheaven. Tam poznałem pewnego elfa. Nazywał się Erevain. Razem wyruszyliśmy do Kuldahar, miasta w Świętym Drzewie. Tam pewien człowiek skupywał futra Yeti. To był całkiem dobry sposób na zarobek, poza tym Yeti to twarde skurczybyki, więc walka z nimi daje satysfakcję, której szukałem. Pamiętam jak pewnego razu właśnie z Erevainem poszliśmy do Doliny Cieni na polowanie. Z reguły zabijaliśmy dwa, może trzy osobniki, lecz teraz było inaczej. Przy samym wejściu zaatakował nas szkielet. Wiedzieliśmy, że w Dolinie chowa się zmarłych, ale nigdy nie spotkaliśmy tam nieumarłego. Postanowiliśmy wejść wgłąb Doliny. Znaleźliśmy jaskinię, do której weszliśmy. Odór śmierci był nie do wytrzymania. Jaskinia była wąska i ciemna, na szczęście Erevain dobrze widział w ciemności. Pokonywaliśmy kolejne piętra aż w końcu doszliśmy do ogromnej sali. Była tak duża, jakby była częścią jakiegoś pałacu, a nie krypty. Na jej środku stał Nekromanta. Od razu zaatakował nas. Stoczyliśmy z nim ciężką walkę, w której niestety Erevain poległ. Wziąłem ze sobą jego magiczny miecz, lecz i jego straciłem w walce z Yetim kilka miesięcy później. Dolina stawała się dla mnie coraz straszniejsza, Yeti coraz silniejsze. Czułem, że wypalam się w tym miejscu, więc po dwóch latach pobytu wróciłem na Wybrzeże Mieczy
Dopijam piwo
Teraz Wasza kolej
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pucek
Władca
Dołączył: 08 Cze 2007
Posty: 810
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Khazad-dum
|
Wysłany: Nie 22:29, 10 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Z grymasem na twarzy mówię:
Elfy ehh jak ja ich nienawidzę
Po chwili ciszy mówię dalej:
A więc całe moje imię brzmi Borok Kamiennoręki urodziłem się daleko w górach a mój ojciec był wodzem klanu Dzikich Młotów. Długo się uczyłem fechtunku w rozmaitych broniach i taktyki wojennej. W wieku 80 lat wyruszyłem wraz z klanem na wschód gdzie najął nasze usługi sam król krasnoludów. Już w pierwszej bitwie zabiłem trzech orków z czasem coraz lepiej mi szło aż dostałem pod dowództwo setkę krasnoludów. Dobrze sobie radziłem w tej roli i najstarsi członkowie klanu zachwycali się moimi umiejętnościami taktycznymi a podwładni ufali mi. To były dobre czasy aż przyszła wiadomość że mój ojciec zginął zabity przez podstępne elfy. Od tamtej chwili przyrzekłem sobie że pomszczę jego śmierć zabijając tysiąc elfów jak na razie jest ich trzysta dwadzieścia siedem. Po śmierci ojca wybuchła wojna z elfami więc była sposobność do odpłacenia się. Podczas pewnej bitwy walczyłem z jednym z najważniejszych elfich generałów Slendarem, to była najlepsza i najtrudniejsza walka w moim życiu. Trwała pół dnia aż udało mi się go powalić i zabić, po tej bitwie postanowiłem opuścić klan i wyruszyć w podróż no i trafiłem do Neverwinter a resztę już znacie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sanchez
Lord
Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 295
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/10 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Pon 15:41, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
No to chyba teraz ja
Moja historia nie jest zbyt długa prawie cale życie spędziłem w wysokich górach w zakonie mnichów. Tam szkoliłem się w rożnych dziedzinach umysłowych jak i fizycznych. A trafiłem tam po prostu dlatego ze bylem niegrzeczny i rodzice chcieli bym wyszedł na ludzi .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richard
Hero of Rivellon
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 1726
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Neverwinter
|
Wysłany: Pon 15:50, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Pogawędkę przerywa wam karczmarz:
Przepraszam najmocniej panów ale rozmawiacie już dobrą godzinę. Czas zamykać salę główną. Zapraszam do pokoju.
Idziecie do pokoju. Tam długo zastanawiacie się jak ułożyć się w trzech na dwuosobowym łóżku. W końcu dochodzicie do konsensusu. Na spodzie kładzie się Borok a Satras i Karis kładą się połowicznie na łóżku i krasnoludzie. Noc jest ciężka. Rano wstajecie słabo wyspani i obolali. Zaspani schodzicie na dół. Tam czeka już karczmarz:
W ramach dyskomfortu postanowiłem przygotować panom mały pakunek z dziczyzną. Dokopcie tym luskańskim psom!
Po pożegnaniu się z karczmarzem i odebraniu żywności idziecie do Nayi. Ta już czeka ze strojami schludnie złożonymi w kostkę. Z pakunkiem ubrań idziecie na rynek. Tam wedle umowy z burmistrzem czeka mały wóz zaprzężony w jednego konia. Na wozie leży parę worków z solą. Jest na tyle wcześnie że jesteście jedynymi osobami na rynku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Athaair
God of Rivellon
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 1616
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Pon 15:54, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Mamy wóz i stroje. Nasze rzeczy proponuje włożyć między worki tak, żeby nie było ich widać. Powinniśmy również jakoś skrycie trzymać broń, w razie gdybyśmy zostali napadnięci
Przebieram się w strój kupiecki, wkładam swoją zbroję i miecze między worki z solą. Przy sobie zostawiam jeden miecz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sanchez
Lord
Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 295
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/10 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Pon 15:55, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Zakładam strój i chowam swoje rzeczy pod worki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pucek
Władca
Dołączył: 08 Cze 2007
Posty: 810
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Khazad-dum
|
Wysłany: Pon 15:56, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Nic innego nam nie pozostaje
Przebieram się w stroje kupieckie staram się schować swój młot żeby nie był widoczny a resztę ekwipunku chowam między worki soli
Ostatnio zmieniony przez Pucek dnia Pon 15:59, 11 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richard
Hero of Rivellon
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 1726
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Neverwinter
|
Wysłany: Pon 16:04, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Podróż przebiega bezproblemowo. Pogoda jest idealna na piesze wędrówki. Przy lekko przygrzewającym słońcu i lekkim zefirku podziwiacie kolejne elementy terenu które mijacie. Waszą uwagę przykuwa stary cmentarz zaraz po wyjściu z Portu Llast, opuszczone jaskinie koboltów i jakieś stare ruiny niedaleko których rozbiliście krótki obóz na posiłek. Po kilku godzinach drogi na horyzoncie dostrzegacie zarys murów i bramę. Gdy jesteście bliżej dostrzegacie dokładnie dużą stalową bramę podobną do tych w Neverwinter. Pod bramą stoi trzech wartowników. Jeden z nich, wyglądający na dowódcę zatrzymuje was:
Stać! Czego tu szukacie psy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Athaair
God of Rivellon
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 1616
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Pon 16:06, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Jesteśmy kupcami z Portu Llast. Wieziemy worki z solą dla wspaniałego miasta Luskanu
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richard
Hero of Rivellon
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 1726
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Neverwinter
|
Wysłany: Pon 16:09, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Worki z solą powiadasz... Ty! Gruby karle z brodą, przynieś no tu jeden z tych worków. Sprawdzimy czy to sól.
Strażnik spluwa w stronę stóp Satrasa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|